W najbliższą środę będę już w Glasgow, potem pofrunę do Polski, a jeszcze później - na Trynidad (jeśli Pan Bóg pozwoli). Otrzymałem bowiem pozwolenie na pracę na Trynidadzie - po trzech miesiącach oczekiwania.
Co robiłem w tym czasie? Szlifowałem angielski, douczałem się w bibliotece w Tallaght, wykonywałem księżowskie obowiązki w dominikańskim kościele, pomagałem w duszpasterstwie dla lokalnej polonii.
Dlaczego nic o tym nie pisałem? Na początku listopada zastanawiałem się, czy nie zamieszczać tutaj wygłoszonych kazań, różnych myśli i opinii. Postanowiłem tego nie robić. Nie jestem dostatecznie mądry i doświadczony. Zalewają nas słowa. A ten blog jest niejako blogiem podróżniczym, a nie takim mądrościowym, czy prorockim. Ot co.
Poza tym ten blog nie jest o Irlandii, nie będę więc Wam opisywał co to jest za kraj i co warto zobaczyć. Po prostu w kolejnych notkach zamieszczę kilkanaście zdjęć z ostatnich miesięcy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratulacje Ojcze Karolu. Powodzenia!!! Dorota
OdpowiedzUsuń