piątek, 31 lipca 2009

Benedyktyńskie opactwo zajmuje kilka majestatycznych budynków na szczycie góry św. Benedykta. Wybudowane pod koniec XIX wieku, jest czymś pomiędzy klasztorem w Melk, a bazylika w Licheniu - patrząc okiem architekta. Składa się z właściwego opactwa, starego opactwa, które jest centrum rekolekcyjnym i seminarium regionalnego. Było i jest więc, obok katedry, centrum trinidadzkiego katolicyzmu. Do opactwa przychodzą pielgrzmi, w nim odbywają sie rozmaite spotkania i rekolkcje, przy nim formują się świeccy i młodzi księża z Trinidadu i okolicznych wysp. F. powiedział, że wszystkich kleryków jest dwudziestu pięciu, dla Trinidadu - pięciu. Mało.

Opactwo to nie przede wszystkim architektura, ale ludzie. Braci jest w nim kilku (bodaj że czterech) i to w podeszłym wieku. Ale i tak zobaczyłem w nim coś, czego nie widziałem w naszym i innych kościołach, zamkniętych i zabezpieczonych wieloma sposobami. Spotkałem w nim ludzi, także młodych, którzy przyszybyli do opactwa (które przeciez nie jest położone w centrum aglomeracji), aby się pomodlilić w otwartym kościele i ustawiali się w kolejkach do spowiedzi i rozmwy duchowej. Dla mnie był to szczególnej wagi, niejako symboliczny obraz potrzeb ludzi i tego, jak sie na nie odpowiada, lub też nie.

Po wtorku przyszła środa ...

1 komentarz:

  1. Jestem pod wrazeniem, zarówno co do formy jak i treści. Przeczytałem wszystkie posty z wielkim zainteresowaniem.

    Pamiętam naszą rozmowę w dzień poprzedzający Twój wyjazd o obawach co do straty bagażu własnie - spełnił sie najczarniejszy scenariusz - zagubiony bagaż :) .
    Przyszło mi do głowy , że bylo to jak z opowieści o radach rabina , jak zmienić sposób postrzegania rzeczywistości (ciasne mieszkanie? - sprowadź doń kozy, kury , krowę i pomieszkaj z nimi, a potem stopniowo wyprowadzaj po jednym....zobaczysz jak duże masz mieszkanie....).
    Teraz po odzyskaniu bagazu, może być już tylko lepiej :)))

    POzdrawiam serdecznie

    Gienek

    OdpowiedzUsuń