Kręci mi się po głowie pewna niedopomyślana myśl. Mianowicie, chrześcijańscy misjonarze, chcąc skuteczni głosić Ewanglelię, a być może przeczuwając, że Pan Bóg może objawiać prawdę o sobie w różny sposób, nie chcieli niszczyć zwyczajów ludzi, którym głosili Chrystusa (przybajmniej nie zawsze i nie od razu). Celtyckie święto Samhain zmienili w Świeto Wszystkich Świętych (podobnie postąpiono z innymi świętami). Taki sposób ewangelizacji okazał sie skuteczny. Ludzi ochrzczono, przyjęli oni wiarę, ale ... czyż nie jest tak, że w Święto Wszystkich Świętych nad grobami ogarnia nas zaduma nad nieuchronnym przemijaniem. i to bardziej niz radość z jedności z niebianami. Jesień jest w pełni i światełka na grobach, i rodzinne spotkania. Koniec lata, zbiorów, życia, obecność zmarłych, lęk przed śmiercią i próby jej oszukania. Pogaństwo tkwi w nas głeboko, ale to chyba trochę dobrze. Bo Bóg objawia sie wszystkim na różne sposoby, a pełnia jego objawienia jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym.
Szkoda, że Halloween dotarło do Polski w tak bardzo zdeformowanej formie.
A w dzień Halloween, wybraliśmy się z ojcem Marcinem Lisakiem na spacer po wybrzeżu przyladka Wicklow. Wedrowaliśmy nad klifami. Skały, które gdzie niegdzie niczym nie zdołały się przykryć przed jesiennymi wiatrami, zasadniczo porośnięte były mokrą, soczystą, intensywnie zielona trawą i gestymi krzakami. A na zacisznej plaży czekały na nas foki, cała rodzina.
Spacer ten wygladał mniej więcej tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz