środa, 3 marca 2010

pierwsze wrażenia

W pierwszym tygodniu mojego pobytu na Trynidadzie niewiele zrobiłem pierwszych kroków. Tutejsi bracia i ludzie, którzy im pomagają troszczą się o moje bezpieczeństwo i nie pozwalają mi wałęsać się po okolicy. Zawożą mnie gdzie trzeba i przywożą skąd trzeba. A, że mieszkam w klasztorze, który jest otoczony podwójnym płotem pod napięciem, czuje się z tym nieswojo. Zresztą przyznaje się, że gorąco zniechęca mnie do fizycznej aktywności.
Hydraulik naprawił mi prysznic, stolarz przygotowuje szafę, duże biuro właśnie jest instalowane w celi, internet dzisiaj został podłączony - w szybkim tempie osiedlam się tutaj. W sobotę otrzymam moskitierę. Z nią jest związana zaskakująca skądinąd historia. Otóż na Trynidadzie, zwłaszcza w porze deszczowej jest dużo sprytnych i agresywnych komarów. One zaś nie tylko gryzą (w końcu każdy musi coś jeść, ale czasami - rzadko na szczęście - roznoszą wirusy dengi i malarię). Najlepszym sposobem obrony przed nimi jest ponoć używanie klimatyzacji oraz połykanie co jakiś czas ząbków czosnku (jak wiemy działa to na także krwiopijcze wampiry). Ja zaś boleśnie przekonałem się, że to nie wystarczy. Dlatego poprosiłem o moskitierę. Okazało się, że bardzo trudno ją kupić. Ni sposób znaleźć jej w na sklepowych półkach, bo tylko obcokrajowcy jej/ją używają. Zaskakujące. A ja swoja i tak dostanę.
Najważniejsze, że zacząłem podejmować obowiązki. Codziennie jeszcze w nocy, bo o 4.40, wstaję i jadę do kościoła, którym się opiekuję. Tam słucham spowiedzi, odprawiam mszę, odmawiam z mniszkami jutrznię, jem śniadanie i wracam do klasztoru. Będę też pomagał siostrom w prowadzeniu rekolekcji dla młodzieży.
Rozpocząłem też posługiwanie siostrom karmelitankom i ich pensjonariuszom. Mieszkają niedaleko nas, prowadzą dom, dla umysłowo chorych i duże hospicjum.
A za tydzień planuje rozpocząć organizowanie Dominikańskiego Centrum Formacji - szkoły wiary, kursów itp dla dorosłych.
W najbliższym czasie napiszę Wam o różnych wymiarach ciepła, rasizmie, pochwalę polską służbę zdrowia i opowiem kilka innych historii.
Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz