Jutro rano, o godzinie 9.30, jak Bóg pozwoli, samolot ze mną na pokładzie (łatwo mu nie będzie) uniesie się w kierunku Nowego Jorku, a później - Warszawy. Już w sobotę wieczorem, jak Bóg da, będę rozmawiał z Ojcem Prowincjałem o rezultatach mojego pobytu na Trinidadzie i Tobago.
Moje ukryte ostatnie dni były poświęcone na przygotowanie tej rozmowy. Składały się ze spotkań z o. F., lokalnym przełożonym, poszukiwania rozwiązań gwarantujących dobrą wspólpracę. Były to więc dni siedzenia przy biurku i dyskutowania, i pisania.
Na ocenę podróży, która dobiega końca, posumowania i wzniosłe myśli trzeba będzie poczekać do niedzieli, kiedy znany będzie jej rezultat i zostaną podjęte konkretne decyzje.
Tyle, mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy ... kierunek na północ i wschód!
A jakie ma Ojciec plany po powrocie do Polski? Wraca Ojciec do szkoły do Tarnobrzega?
OdpowiedzUsuńA.K.