Celebrowałem dziś mszę na Paramin Hills. Tamtejsza społeczność niezmiennie urzeka mnie wiernością wobec ducha tego miejsca. Duchem miejsca określam zbiór tradycji, język, relacje społeczne i określanie tożsamości, nie chodzi mi więc o folklor rodem z Cepelii. Na niedzielny wieczór, pardon, raczej początek nowego tygodnia proponuję ćwiczenie. Rozpisuję konkurs ... konkurs z nagrodą. Zamieszczę teraz fragment liturgii w patois - trinidadzkiej odmianie języka kreolskiego. Proszę, podajcie jego polski odpowiednik w komentarzu do tego postu (frankofoni mają dużo łatwiej).
Papa nou ki an syel-a
Se pou yo wespekte non-ou,
Se pou rengn a-w rive
Pou fe volunte'w
Asou te-a kon I ka fet an syel-a
Ban nou jodi-a pen nou bizwen chak juo-a
Pawdonnen peche nou
Kon nou ka pawdonnen yo ki fe nou mal
Pa kite nou tonbe anba temptacion
Men delivwe nou amba tout sa ki mal.
Tyle, pa.
Jest to znana wszystkim modlitwa :)
OdpowiedzUsuńOjcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw ode Złego.
Wygrałem? Mam nadzieję, że nagrodą będzie 30 deko 100% kakao ;)
Drogi Jacku, tak to modlitwa Ojcze nasz. Wygrałeś. Gdy w najbliższym czasie będę binował msze święte, jedną odprawię w Twojej intencji ex caritate. Choć przypuszczam, że wolałbyś kakao, ha ha.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Karol Wielgosz o.p.
Zawsze możesz odprawić intencję o więcej dobrej czokołady w moim życiu :-)
OdpowiedzUsuńŻartuję!!! Jednak msza jest bardziej nieocenionym darem niż 100% kakao. Dzięki!!!